poniedziałek, 21 lipca 2014

Weekend in Seattle!

Wczorajszy dzień był jednym z lepszych od czasu przylotu tutaj. Już od samego rana humor w stu procentach mi dopisywał, bo pojechałam z Hostką do banku, żeby założyć sobie konto... Wiem, że wizyta w banku nie brzmi satysfakcjonująco, ale jak uczestniczy w niej Naprawdę PRZYSTOJNY Bankier (który, swoją drogą, na pewno nie ma więcej niż 25 lat, a już urzęduje we własnym "gabinecie" <3, perfect hahah), to może zrobić się baaaardzo interesująco :D. Następnie, z uśmiechem na twarzy i obrazem Naprawdę Przystojnego Młodego Bankiera w głowie, wsiadłam do autobusu i pojechałam do Seattle, by spotkać się z dwoma polskimi au pairkami! Wysiadłam w pobliżu Westlake Center, miejsca, które na chwilę obecną zyskuje miano mojego ulubionego tutaj. Najpierw pochodziłyśmy po Seattle Center (to właśnie tam znajduje się Space Needle), później podeszłyśmy pod Public Market Center, z którego tłumy turystów "wygoniły nas" wyjątkowo szybko. Pojechałyśmy zatem troszkę dalej, do tzw. University District (coś w rodzaju "miasteczka studenckiego"), bo można tam całkiem fajnie i przede wszystkim TANIO zjeść. 

Powyżej Westlake Center i drapacz chmur, w którym jestem zakochana (ten z tyłu) <3.


Ulice są tu w miarę czyste, ale praktycznie WSZĘDZIE na chodnikach siedzą grupy bezdomnych, MŁODYCH ludzi... Zachowują się wybitnie dziwnie, a jeszcze dziwniej wyglądają. Dzisiaj widziałam dziewczynę chodzącą po mieście w skarpetkach i narzuconym na siebie śpiworze. Szok. Spróbuję Wam to kiedyś pokazać na zdjęciach. Akurat na powyższym nic takiego nie widać, bo jest to (moim zdaniem) dość "luksusowa" ulica, ale już kilkanaście metrów dalej dzieją się cuda.

Jednym z przystanków w University District był Yogurtland (hahah nie wiem czemu, ale mnie ta nazwa strasznie śmieszy, brzmi komicznie), czyli miejsce, w którym zakochałaby się nawet osoba nie lubiąca słodyczy! Przez darmowe próbki już na samym początku byłyśmy pełne...

... ale i tak ogarnełyśmy sobie konkretny deser. Samoobsługa to najlepsza rzecz na świecie! PS. Ja za swoje cudeńko zapłaciłam jedynie 3$ <3.

Dzisiaj widziałam się z kolejną polską au pairką. Pochodziłyśmy po mieście, w końcu zobaczyłam słynną "gum wall", uważaną za jedną z "ciekawszych" atrakcji Seattle, a dla mnie jest troszeczkę obrzydliwa :D, ale nie no, warto zobaczyć! 


Później poszłyśmy do biblioteki, ktorą na pewno często będę odwiedzać, spójrzcie sami dlaczego... 

Piękne miejsce!

Budynek z powyższego zdjęcia znajduje się na przeciwko biblioteki... strasznie mi się spodobał ten widok, bo przez lekkie zamglenie wydawało się, że nie ma końca... Prawdziwy drapacz chmur!

PS. Na pierwszym zdjęciu w tej notce pokazałam Wam mój ulubiony wieżowiec w Seattle. Okazało się, że moja Hostka właśnie w nim pracuje! Dlatego dzisiaj rano zabrałam się z nią do pracy, żeby zobaczyć go "od kuchni". Widok z 49 piętra robi wrażenie.


Dobrze czuję się w tym miejscu. Nie jest to co prawda gorąca Kalifornia, czy Nowy Jork, który nigdy nie śpi... ale klimat jest tu po prostu wyjątkowy. Nie dość, że mnóstwo ślicznych budynków, to jeszcze te wszechobecne jeziora. Jest pięknie :).

Na koniec dodam, że mam najlepszą Hostkę na świecie! Troszczy się o mnie jak o własną córkę... Przykładowo - dzisiaj w drodze do Seattle powiedziałam (głośno myślałam), że muszę sobie kupić słuchawki do telefonu - wróciłam do domu, a słuchawki już na mnie czekały. Wspomniałam, że chcę się zabrać za siebie i zapisać na siłownię - zaczynamy razem od przyszłego tygodnia! Mam misję - muszę ja mobilizować do ćwiczenia, hahah problem w tym, że to ja potrzebuję mobilizacji! Ale będzie okej, w końcu ten rok jest idealną okazją na zmiany.

Do następnego razu, gorące pozdrowienia z wcale nie tak deszczowego Seattle!

16 komentarzy:

  1. Seattle piękne! Mówiłam Ci, że Ci się spodoba! ;) A Twoja HM jest kochana. Naprawdę dobrze trafiłaś! :*
    Buziaki z Polski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, dziękuję za przekonanie mnie do tego miejsca! ♥

      Usuń
  2. Przeczytałam wpis z ogromną przyjemnością i nutką zazdrości :) Chciałabym już być po wszystkim i znaleźć się w USA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko zleci, uwierz mi! A przygotowania są naprawdę fajne, bardzo miło je wspominam, mimo że czasem stres był nie do zniesienia :D Powodzenia!

      Usuń
  3. Bardzo ładnie, i nie ma to znaczenie czy to Cali czy NY najważniejsze żebyś Ty się tam dobrze czuła! :) I hostka super <3 Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. hah, no gum wall jest trochę obrzydliwa, ale must see! :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. o jejku jak Ci zazdroszczę :)) trafić na taką HF to jak 6 w totka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczymy jak będzie w przyszłości :D ale na razie naprawdę zapowiada się świetnie! buziaki!

      Usuń
  6. Ojejejku, świetną masz tę Hostkę! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie tam <3 a i hostka jaka cudowna :)

    OdpowiedzUsuń