czwartek, 10 marca 2016

#TBT ostatni dzien w Seattle...

Nie, nie pomyliliście blogów. Zmieniłam kolorystykę, yay! 
Jeśli kiedyś zastanawialiście się jak wygląda szczyt lenistwa, mam dla Was świetny przykład. Uwierzcie lub nie, ale dopiero kilka dni temu rozpakowałam ostatnią torbę z USA... a dla przypomnienia, ze Stanów wróciłam osiem miesięcy temu. Co prawda nie był to żaden bagaż głowny, tylko mała torba, do której wrzuciłam wszystko w kategorii "pierdoły" - nazbierane pocztówki, pamiątki z różnych miejsc, mnóstwo rzeczy z Dollar Store i... moje dwie perełki, czyli karty pamięci! Podczas moich dotychczasowych porządków zawsze przestawiałam ową, jak się okazało, skarbnicę wspomnień w przeróżne miejsca i w końcu zebrałam siły, aby ją otworzyć (bo to przecież tak bardzo wymagająca czynność - otworzenie torby i zobaczenie co dokładnie w niej jest). Ehhhh, ręce opadają. Moje lenistwo/głupota/kunktatorstwo (wohoo, nareszcie nauczyłam się słowa, które idealnie mnie opisuje) rośnie z dnia na dzień. Od razu przypomina mi się moja historia z colą (pamięta ktoś? jeśli nie to zapraszam tutaj), tym razem moje odwlekanie spotkało się jednak z happy endingiem, bo na wspomnianych kartach pamięci znalazłam mnóstwo zdjęć, którymi nareszcie się z Wami podzielę.

Na początek troszkę sentymentalnie. Poniższe zdjęcia pochodzą z dnia, kiedy to po raz ostatni byłam w Seattle. Wybrałam się wtedy na Space Needle i, trzeba przyznać, zakończyłam swoją przygodę z Deszczowym Miastem w sposób magiczny.


Zobaczcie sami.





 Poniżej zdjęcie dachu jednego z budynków znajdujących się pod Space Needle. Fajny pomysł!


To przykre, że po tak długim czasie mój blog nadal żyje tylko i wyłącznie dzięki wspomnieniom z USA. Naprawdę chciałabym mieć dla Was fajne tematy, ale nie ukrywam, moje życie nie jest teraz jakoś mega ekscytujące. :D Mogę jednak obiecać, że jeśli 23 marca konsul przyzna mi wizę, to zrobi się tu ciekawiej.

Oby!

See you soon,
xoxo

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twój styl pisania ;) Mogłabyś pisać o wyjściu na zakupy do Biedronki, a i tak byłoby to interesujące ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mialam wczoraj rozmowe w Ambasadzie, i wszyscy byli tacy mili i kochani, kazdemu wiza zostala przyznana.... ;) nie ma czym sie stresowac :D powodzenia w marcu! :D pozdrowienia! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Udanej przygody z USA :)

      Dziękuję, również pozdrawiam :)!

      Usuń
  3. Uwielbiam to jak piszesz :)
    Czekam na kolejne notki ;)

    OdpowiedzUsuń