Hej! Ostatnio (jak pewnie zauważyliście) w ogóle nie miałam weny, by cokolwiek tu napisać, ale stwierdziłam, że to już najwyższy czas, aby dać znać, że żyję!
Nowy Rok zaczęłam dość schematycznie i na chwilę obecną się tego trzymam. W dni robocze podczas gdy chłopcy są w szkole ja chodzę na siłownie & oglądam seriale/filmy, także jak sami widzicie - bez rewelacji. Weekendy natomiast są czasem na spotkania ze znajomymi! Dwa tygodnie temu w sobotę poszłam na siłownie i podczas (błędnego) wykonywania jednego z ćwiczeń zagadał do mnie pewien facet i pomógł mi odpowiednio wszystko zrobić. Okazało się, że kiedyś był w armii, był na szkoleniu we Francji, Niemczech i oczywiście w Polsce, a następnie stał się trenerem osobistym :D Zaproponował mi swoją pomoc, z czego bardzo się ucieszyłam, bo ja NAPRAWDĘ mam dwie lewe ręce, nogi i wszystko. Wziełam jego numer i mialam napisać, żeby umówić się na kolejny trening.. a jak się później okazało, NIE ZAPISAŁAM TEGO NUMERU.
Myślałam, że się zabije, bo to naprawdę byłby strzał w dziesiątkę mieć profesjonalną pomoc za free! Na szczęście wieczorem poszłam z dziewczynami na domówkę do znajomych, tych samych, u których byłam na Halloween, więc mogłam zapomnieć o swojej głupocie :D. Było nawet lepiej niż za pierwszy razem - więcej ludzi, głośniejsza muzyka i... szybsze pojawienie się policji. W momencie, kiedy już przyszli, my z dziewczynami musiałysmy się ewakuować, bo nikt z obecnych nie miał zamiaru kończyć zabawy, więc kwestią czasu było to, aż policja przyjdzie kolejny raz (my nie mamy 21 lat, a oni wszyscy tak, więc nic by im nie zrobili), dlatego też razem z grupką innych osób poszłyśmy do nowego domu jednego z kolegów i tam dokończyliśmy imprezę w nieco spokojniejszy sposób! Wróciłam do domu następnego dnia o 8 rano, kiedy wszyscy jeszcze spali... okazało się, że moja niedokońcaogarniętainiezawszerozumna hostka ustawiła na noc alarm (od czasu kiedy tu jestem zrobiła to może z 3 razy), a przecież mówiłam, że przyjdę wcześnie, także w momencie, kiedy otworzyłam drzwi, zrobiło się bardzo GŁOŚNO. Myślałam, że umrę! Tamtą niedzielę miałam zamiar spędzić w domu, ale że jako nie chciało mi się konfrontować z Hostką wyszlam sobie gdzieś, ale szczerze mówiąc nawet nie pamietam gdzie.
Tydzień temu pojechałam na polskie spotkanie (i w końcu zjadłam BIGOS). Jak zwykle poznałam wielu nowych ludzi! W niedzielę pojechałam z Hostami i najmłodszym na jego trening piłki nożnej. Tak się złozyło, że w tym czasie odbywał się mecz Seahawksów (drużyna futbolu amerykańskiego), także to było mega śmieszne, bo zazwyczaj rodzice kibicują swoim dzieciakom, a tym razem ławki wokół boiska były puste, bo wszyscy stali w innym miejscu i oglądali grę haha, ja sama weszłam w tłum i nawet kilka razy coś sobie poklaskałam z innymi. W przyszłym tygodniu będzie szaleństwo, bo weszliśmy do finału, także GO HAWKS superbowl nadchodzi! :D Mam nadzieję, że jakoś uda mi się wieczorem dostać do Seattle, bo na pewno bedzie tam meeeegaaa, zwłaszcza jak wygramy!
Jeśli chodzi o ten weekend - wczoraj rano poszłam na siłkę i myślałam, że umrę ze szczęścia, bo znów spotkałam Kevina!! (trener, którego numeru sobie nie zapisałam). Tym razem już nie popełniłam tego samego błędu i od razu umówiliśmy się na trening :D. Później do Woodinville przyjechały S i K, więc spędziłam popołudnie w mojej okolicy. Wieczorem spotkałam się z innymi dziewczynami i poszłyśmy do kina na The Boy Next Door (z moim przyszłym chłopakiem Ryanem haha).
A dzisiaj... poszłam na basen, teraz siedzę od trzech godzin w Starbucksie i myślę co ciekawego mogę porobić wieczorem. We'll see!
Powyżej zdjęcia z miejsca, w którym odbyło się polskie spotkanie. Stwierdziłam, że jest to typowe amerykańskie sąsiedztwo, więc musiałam je Wam je pokazać!
Przygotowania do Walentynek, czyli jak popaść w depresję podczas zakupów w Targecie haha.
Czekamy, czekamy :)
W przyszłym tygodniu mam mega super spotkanie au pair, więc postaram się dodać jakieś zdjęcia!
Do napisania! Tym razem postaram się nie zwlekać z notką 3 tygodnie,
buziaki
xoxo
Jak zwykle cudowny post. Piękne zdjęcia :) Wybierasz się do kina na 50 twarzy Greya?
OdpowiedzUsuńxo xo
Dziękuję :)
UsuńOczywiście, że tak! Jestem ciekawa jak pokażą Seattle w filmie :D
Super ! ;) Zdjęcia - wow. Te amerykańskie sąsiedztwo jest tak typowe, że aż chcę się tam teleportować :D Po prostu takie domy są w co trzecim amerykańskim filmie i ... Po prostu ;)
OdpowiedzUsuńZ oczekiwaniem na kolejną notkę :*
Jak pojechałam tam pierwszy raz to normalnie oczu nie mogłam nacieszyć i sama autentycznie czułam się jak w filmie! :D Od razu sobie wyobraziłam jakby to było mieszkać w jednym z tych domów i mieć za oknem jakiegoś przystojniaka hahaha
UsuńW Polsce chyba jeszcze nie ma takiego szału walentynkowego. Dobrze, bo też bym popadła w depresję ;p
OdpowiedzUsuńPoczekaj kochana, zaraz się zacznie... :D :/ hahah
Usuń"Kevin nie sam w siłowni' :D
OdpowiedzUsuńfajny jakiś?! :D:D
Alee masz tam fajnie! :P
Nieeee on akurat nie jest przystojny ani nic to znaczy ciało wiadomo ma idealne, ale tak to jest śmieszny z wyglądu :D Ja tam na siłce mam inny obiekt zainteresowań <3 hahaha
UsuńOsobisty trener. :D Ha! Takiej to dobrze. Moje profesjonalne trenowanie skończy się pewnie na kupieniu karimaty w Intersporcie. :)
OdpowiedzUsuńHahah zawsze coś! :D
UsuńKurde, nieźle z tym numerem... Takie coś mogłoby się zdarzyć i mnie :D
OdpowiedzUsuńYou never know! :D
UsuńAle kochany piesek. Cieszę się że w końcu coś dodałaś, zawsze się tak ciekawie czyta. Chyba lubiłaś polski jako przedmiot, co ? Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ojjj, polski baardzo lubiłam w podstawówce i na początku gimnazjum, później jak się zaczeły te wszystkie głupie analizy i interpretacje to przestałam :D
Usuńjeju, ale ja uwielbiam twoje posty, haha do tego te magiczne zdjęcie! <3
OdpowiedzUsuńAwww dziękuję <3
Usuńteż chce takie życie towarzyskie!!!
OdpowiedzUsuńHaha nie jest wcale az takie super! :D Większość czasu spędzam sama tak naprawdę hahah ale to z własnego wyboru :)
Usuń