sobota, 13 września 2014

Griffith Observatory & Santa Monica!

W końcu przyszedł czas na relację z mojego ostatniego dnia pobytu w Los Angeles, mieście, w którym ku zdziwieniu wielu osób zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Rano udaliśmy się do Griffith Observatory. Możecie się śmiać, ale ja zawsze uwielbiałam wycieczki szkolne do planetarium, bo dla mnie te wszystkie fakty/pokazy/zdjęcia są mega ciekawe i tym razem również mi się podobało. 


Jednakże, pokaz był niczym w porównaniu z "atrakcjami na zewnątrz", czyli widokami... Można zobaczyć większość Los Angeles i uwierzcie mi, rozmiar tego miasta robi piorunujące wrażenie... Końca nie widać.


Nie dość, że widoki na downtown niesamowite, to jeszcze Hollywood sign!


Polecam każdemu wpisanie wizyty w Griffith Observatory na swoją Bucket List, zwłaszcza wieczorem/nocą, bo wtedy to dopiero jest przepięknie. Ja niestety nie miałam okazji przekonać się o tym na własne oczy, ale kiedyś na pewno się to stanie.

Naszym kolejnym (i ostatnim, nie licząc lotniska) przystankiem była Santa Monica! Niestety, nie mogę napisać Santa Monica BEACH, bo przez zamieszanie z lotem (Hości myśleli, że mamy o 17:40, a był o 16:40) nie udało mi się tam dojść...ale jestem pewna, że za niedługo wrócę do Californii i zatytuuję jedną z notek "Santa Monica Beach" (w tym momencie rzucam wyzwanie samej sobie).


Podsumowując, pobyt w Los Angeles uważam za naprawdę udany. Byłam tam jedynie pięć dni, ale wiem, że wykorzystaliśmy je do maksimum i zobaczyłam sporo fantastycznych miejsc (równocześnie spełniłam wieeele marzeń, jestem przeszczęśliwa z tego powodu). 

Do zobaczenia za jakiś czas, LA! 
A Wam przesyłam serdeczne pozdrowienia. Bye!

8 komentarzy:

  1. uwielbiam gdy dodajesz swoje zdjęcia! <3
    super notka <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że LA cię nie zawiodło a wręcz odwrotnie :) Śliczne zdj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh, te spełniające sie marzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Oj tak, ale naprawdę nie mogę doczekać się tych widoków nocą... SOON! :D

      Usuń