sobota, 6 września 2014

Driver's licence & car crush!

Kwestia międzynarodowego prawa jazdy, a raczej jego ważności w USA nadal jest dla mnie wielką tajemnicą, bo słyszałam mnóstwo przeróżnych opcji. Mając w głowię tę najmniej wygodną (że muszę zrobić stanowe prawko w ciągu 30 dni) postanowiłam się za to zabrać. Oczywiście opóźnienie pojawić się musiało, bo inaczej nie byłabym sobą.


Cały proces ubiegania się o stanowe prawo jazdy jest zupełnie inny niż w PL. 
1. Najpierw wybiera się szkołę, w której będą nas egzaminować. Szkół jest sporo, mniejszych i większych, jednoosobowych i takich, w której pracuje kilka/kilkanaście osób - do wyboru do koloru, ale najpierw przydałoby się upewnić na oficjalnej stronie prawka stanowego, czy ta, o ktorej myślimy, wgl znajduje się na legalnej liście (inaczej mogłyby być jakieś głupie problemy, a szkoda czasu).
Ja wybrałam szkołę prowadzoną przez jedną kobietę, ktorej biuro znajduje się w sąsiednim miasteczku, jedynie 15 minut drogi. Poleciła mi ją jedna z tutejszych au pairek mówiąc, że to super babka, więc na egzamin poszłam bez stresu. Z Karen (egzaminatorką) umówiłam się o 18 na egzamin łączony.
2. Pierwszą częścią jest oczywiście teoria. To właśnie jej bałam się najbardziej, ale skończyłam z wynikiem 100%, wszystko dlatego że z każdym pytaniem miałam już do czynienia wcześniej (na oficjalnej stronie można znaleźć "practise test", czyli po prostu te same pytania, rozwiązałam go kilkanaście razy, żeby mieć pewność, że nic mnie nie zaskoczy i faktycznie tak było). Nawet jeśli nie widziałabym tych pytań wcześniej to pewnie i tak bym ogarneła, bo jak można dać złą odpowiedź na pytania typu "Kiedy widzisz migające czerwone światła przed przejazdem kolejowym musisz: a) zwiększyć prędkość, b) zatrąbić, c) zatrzymać się, d) wysiąść z samochodu" haha. Test wypełniałam normalnie długopisem, bez ograniczenia czasowego, siedząc przy stoliku obok Starbucksa. 
3. Po zdanej teorii przyszedł czas na praktykę. Najpierw Karen kazała mi pokazać kierunkowskazy, a później znaki ręczne wtf. Wiedziałam, że trzeba wystawić rękę przez okno i coś pokazać, ale nie miałam pojęcia jak więc tylko machnęłam ręką mając nadzieję, że Karen stwierdzi iż wiem co robię hahah a ona popatrzyła się na mnie jak na idiotkę, bo chodziło o coś takiego,


po czym zaczeła się śmiać i powiedziała, że jestem CUTE GIRL hahaha nadal się ze mnie śmiejąc. Później Karen sprawdziła czas mojej reakcji, czyli musiałam położyć nogę na gazie i na jej sygnał jak najszybciej nacisnąć pedał hamulca. I koniec, jeśli chodzi o pierwszy etap. Wyjechałyśmy na drogę, kilka prostych uliczek i w końcu przyszedł czas na parkownie równoległe (moje ulubione), które o dziwo wyszło mi okej (mówię o efekcie końcowym, bo sam proces parkowania poprawny nie był). Później jeszcze kilka minut banalnej jazdy, bez żadnych prób udupienia jak to w PL bywa i koniec. Żeby zdać trzeba mieć 80%, ja miałam 88 bo Karen odjeła mi właśnie za parkowanie i za to, że się raz nie upewniłam, że nic nie jedzie. Ale ogólnie powiedziała, że super jeżdzę i na koniec mnie wyściskała, życząc udanego roku w USA (zapomniałam napisać, że podczas egzaminu prowadziłam sobie z nią konwersację na totalnym luzie, strasznie fajnie mi się z nią rozmawiało, przypominała mi moją babcięęęę <3).
Po zdaniu egzaminów należy wybrać się do biura i tam przejść test wzroku (który trwa jakieś 15 sekund), dać potrzebne dokumenty, zapłacić (ok. 80$ + 65$ zapłaciłam za egzaminy), zrobić zdjęcie (grr) i gotowe.
Oczywiście wszystko, co opisuję, dotyczy stanu Waszyngton - w innych może być inaczej, niestety nie wiem nic więcej na ten temat.

W sobotę umówiłam się z dziewczynami, że jedziemy do IKEI (głównie interesowała nas IKEA FOOD). Ogólnie miałam mieć wtedy "wolne" od kierowania, ale że J. bolała głowa to stwierdziłam, że pojedziemy moim samochodem (God, whyyyyy?). Po udanych zakupach i jeszcze bardziej udanym obiedzie miałyśmy iść do kina. Na parkingu podczas wycofywania.. miałam stłuczkę z jakąś babką (najgłupsza kobieta na świecie, naprawdę, chyba mój pies ma więcej rozumu w głowie, a i tak nim nie grzeszy ahahah <3). Ogólnie nie wydaje mi się, żeby to była moja wina, bo już prawie w całości wyjechałam z miejsca parkingowego, a ona po prostu nie upewniła się, że ma wolną uliczkę i skręciła zajmując od razu lewy pas i BUM.

MY CAR:
 
HER CAR:
Moje auto miało więcej szczęścia, jedynie troszkę się zarysowało, co nie zmienia faktu, że musimy wymienić całą część, aby to naprawić. Co do auta tej babki, jak widzicie, jest gorzej, ale who cares, ma za swoje.

Chyba z 5 minut zajeło mi wybranie numeru do Hostów... Na szczęście się nie wkurzyli... Po GODZINIE "rozmawiania" z Mistrzem Nieogaru (czyt. babką, która mnie walneła) w końcu pojechałyśmy dalej, do kina. Zastanawiałam się czy powinnam wrócić do domu, ale nie byłam na to gotowa. Poszłyśmy na If I Stay, który zdecydowanie mogę polecić, chyba, że melodramaty nie są Waszymi faworytami. Obecnie czytam ksiązkę i mimo, że znam fabułę to i tak jest ciekawie, bo to pierwsza moja lektura po angielsku (już kiedyś próbowałam, ale ta bedzie pierwszą, którą mam zamiar skończyć).


Jeśli chodzi o reakcję Hostów - nie byli źli (to znaczy na pewno trochę byli, bo to nowy samochód kupiony dwa tygodnie przed moim przylotem), ale nie pokazali tego w żaden sposób, kamień z serca.

W niedzielę sprawa "wypadku" dalej mnie męczyła. Miałam jechać do Seattle, ale Hości wzieli mój samochód do zaprzyjaźnionego mechanika, żeby ocenił straty. Po południu napisała do mnie Annika, że wybiera się z koleżankami do kina i może po mnie przyjechać, więc i-d-e-a-l-n-i-e. Swoją drogą, jak tak dalej będzie to zbankrutuję przez bilety do kina. Tym razem obejrzałam Let's be cops i szczerze mówiąc nie pamiętam kiedy ostatni raz tak bardzo się uśmiałam podczas oglądania filmu. MEGA. Później pojechałyśmy do Lynnwood, gdzie znajduje się fajne centrum handlowe, a następnie na kolację.


Jeśli chodzi o ten tydzień - zaczął się świetnie, chłopcy w szkole (a co za tym idzie - więęęęcej wolnego) to najlepsza opcja na świecie. Już za niedługo napiszę notkę na temat mojego schedule oraz obowiązków :) Do dodania mam także zaległego posta z L.A także do zobaczenia za niedługo!

12 komentarzy:

  1. czyli to nie była Twoja wina? skoro tak, to nie mają się co tak denerwować, bo za wszystko zapłaci ta babka, która Cię uderzyła.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety na chwilę obecną sprawa wygląda tak, że każda strona płaci swoją część, ale na pewno będę się odwoływać. :)

      Usuń
  2. Fajnie masz z tymi hostami inni pewnie nieźle by się wkurzyli :) A jak tam zakupowy szał w USA ciebie też dopadł ?

    http://suenosavida.blogspot.com/2014/09/dollarama-czyli-wszystko-i-nic.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... Nie potrafię wyjść z Targeta/Targetu(?) z pustymi rękami (mają tam wszystko + kosmetyki megaaa tanie!), do Rossa też już boję się zaglądać haha dobrze, że do tych wszystkich Forever 21 itp mam dalej :D Ale już zwalniam i zaczynam oszczędzać na podróżowanie, więc jest okej :P

      Usuń
    2. Wiem, jak się tam wejdzie to aż głowa boli bo nie wiadomo od czego zacząć :) Szczęściara bo tam też wciąga. Mam nadzieję że po pewnym czasie to ustępuje bo też chciałabym jechać za rok na Au Pair i mam zamiar oszczędzać na podróże a z takim szałem będzie ciężko :D

      Usuń
    3. W takim razie trzymam kciuki za nas obie :D

      Usuń
  3. ALE DROGO!!! :O U mnie egzamin teoretyczny kosztuje $10 i praktyka tyle samo, i w tę cenę wliczone jest już badanie wzroku i zdjęcie do prawka! Gratulacje tak w ogóle! Szybko poszło :D.

    Co do filmu, to też oglądałam ten film i taaaaaak się śmiałam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mega drogo niestety... :/ ale przynajmniej juz problem z głowy :D

      Usuń
  4. Fajnych masz tych Hostów. Jesteś bardzo Lucky Girl, u tej babki ostro rozwalone, a u ciebie prawie nic.
    Nie wiedziałam, że If I stay jest na podstawie książki. Chociaż teraz to prawie wszystko to ekranizacje jakichś książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja bym się załamala, gdyby moje auto miało takie straty jak jej :P
      Masz rację z tymi ekranizacjami :)

      Usuń
  5. kurde to na egzaminie jest parkowanie rownoległe? ja tak parkowalam tylko raz w zyciu :/ juz wiem na czym bym oblała :p dobrze ze mam jeszcze 2 lata zeby sie tego nauczyc :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja to samo hahah, jakos poszlo. Jak ja dalam rade, to naprawde kazdy bedzie w stanie to zrobic :D!

      Usuń