środa, 17 września 2014

Being an au pair!

Od kiedy przyleciałam do Stanów dodaję notki o bardzo podobnym schemacie, dziś postanowiłam zrobić coś innego i napisać posta o wszystkim i niczym.
Kilka dni temu mineły dwa miesiące odkąd tu jestem. Przez te dwa miesiące zmieniło się naprawdę dużo. Po pierwsze, spełniłam mnóstwo marzeń i to tych "z wyższej półki" i muszę przyznać, że jest to najwspanialsze uczucie na świecie. Po drugie, wiem, że to brzmi śmiesznie i zapewne jak mówię o tym moim znajomym to myślą sobie, że zwariowałam, ale mój światopogląd zmienił się o 180 stopni. Doceniam zupełnie inne rzeczy, mam inne priorytety i inne poglądy. Zdałam sobie sprawę, że należy żyć chwilą i robić tylko to co nas uszczęśliwia, bo życie jest naprawdę zdecydowanie za krótkie na zmartwienia. Poza tym, już nigdy nie będę przejmować się tym co ludzie pomyślą, bo to najgłupsze co może być. Może to zabrzmi egoistycznie, ale naprawdę musimy czasem myśleć o sobie i swoim szczęściu, bo niestety nikt o to za nas nie zadba. Po trzecie, ostatnio doszłam do wniosku, że wyjazd jako au pair jest tak naprawdę czymś w rodzaju weryfikacji. Weryfikują się wartości życiowe, bo trzeba coś stracić, żeby docenić. Weryfikują się znajomości, bo jeśli komuś zależy, to mimo tych kilku tysięcy km i tak kontakt pozostanie. Weryfikują się nasze możliwości, bo zostajemy rzuceni na głęboką wodę. Weryfikuje się wszystko. I bardzo mnie to cieszy.


Okej, a teraz czas na konkrety. Tak, tęsknie za rodziną, bardziej niż myślałam. Tęsknie za moim psiakiem, ale tego akurat się spodziewałam. Tęsknie za Polską (!!), co jest dla mnie dużym zaskoczeniem, bo oczywiście będąc jeszcze w domu narzekałam na wszystko co popadnie, a teraz tęsknie za największymi błahostkami. Tęsknie za znajomymi i naszymi piątkami. Ale nie żałuję, że wyleciałam.

♥♥Najlepsze zdjęcie na poprawę humoru♥♥

Dużo osób pyta mnie o mój schedule (plan dnia), a wygląda on następująco. Nastawiam budzik zawsze na 7:25, pięć minut później ledwo żywa idę budzić najstarszego chłopaka. Później wracam do łóżka na 15 minut i o 7:45 wstaję, by obudzić średniego (Moje poranne obowiązki związane z dwójką starszych kończą się właśnie na obudzeniu ich, więc idealnie). Następnie mam chwilkę dla siebie, podczas której usiłuję przeprowadzić metamorfozę z zombie w człowieka (która niestety bardzo często kończy się porażką). O 8 budzę najmłodszego, później ogarniam go do wyjścia i o 8:30 (jak dobrze pójdzie) wychodzę z nim do szkoły. Na szczeście znajduje się ona bardzo blisko (odległość porównuję do tej z mojego domu w Pl do Biedronki haha no właśnie, tęsknie za Biedrą!). Po 8:45 mam czas dla siebie do 15:15. W międzyczasie w zależności od humoru albo widzę się ze znajomymi, chodzę na siłkę (łohohohoh), albo po prostu siedzę na kompie. Później odbieram najmłodszego ze szkoły, wracamy do domu, pilnuję, żeby zrobił homework i kończę ok. 18/19.
PS. Ostatnio najmłodszy chodzi na noc do babci i ona odprowadza go do szkoły, więc ja wstaję rano tylko na 15 minut, wychodzę z pokoju dwa razy i wracam do spania, jaaaa gdyby tak było zawsze....
Oprócz piątku w każdy dzień chłopaki mają COŚ, albo soccer, albo pianino, albo art classes, więc wtedy robię za szofera, co uwielbiam, bo przynajmniej czas leci szybciej i przyjemniej. 
Poza tym do moich obowiązków należy robienie prania chłopaków, co jest chyba najprostszą czynnością na świecie.

Jeśli chodzi o znajomych, mam ich tu sporo, właściwie co drugi dzień poznaję nowe osoby. Jednakże, nie zawsze ilość równa się jakości, ale muszę przyznać, że kilka osób jest naprawdę świetnych i wiem, że z nimi nigdy nie będę się nudzić.

Muszę przyznać, że oszczędzanie $ idzie mi tragicznie. Jestem typową au poor haha, ale przynajmniej dużo ciekawego się dzieje! Dzisiaj kupiłam bilety do Portland, a w piątek kupuję wejściówkę na koncert Bastille▲. 

A na koniec kilka zdjęć z weekendowego wypadu do Seattle.

Jestem pod wrażeniem tego jak wielki talent mają niektórzy ludzie...

Jak macie jakieś pytania to piszcie albo tu albo na asku, chętnie na nie odpowiem :)!
Miłego dnia/Dobranoc
xoxo

35 komentarzy:

  1. Też chcę na koncert Bastille!! :(
    Tak w ogóle to świetny post, bardzo fajnie piszesz i uwielbiam czytać twoje notki.
    Jeszcze masz czas zaoszczędzić pieniądze. Korzystaj z tego, że jesteś w USA puki możesz, bo być może jesteś tam ostatni raz. :)
    I (co piszę pod każdym postem,haha) WIELKIE ZAZDRO :'(
    P.S. Pisz częściej takie posty o życiu au-pair itp. bo są świetne <3 I piękne zdjęcia robisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bastille ♥♥ zazdroszczę! schedule całkiem okej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałabym pracować od rana do popołudnia, ale ogólnie schedule i tak mi odpowiada :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Z każdą twoją relacją upewniam się w przekonaniu że program Au Pair to coś dla mnie :)
    Robisz świetną robotę.( po ang brzmi to chyba lepiej xd) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujęę! Nie przekonasz się jak nie spróbujesz, trzymam kciuki :)

      Usuń
    2. Dzięki, myślisz że ciężko jest wyjechać? Bo chyba tego najbardziej się boję, że postawie wszystko na jedną kartę nie wyjdzie i zostanę z niczym.. :D

      Usuń
    3. Uwierz mi, że prawie przed każdą au pair pojawia się taka wątpliwość (zwłaszcza przed tymi dziewczynami, które na rzecz programu rezygnują z pójscia na studia). Ale jestem pewna, że prędzej czy później znajdziesz PM! Jeśli chcesz spróbować, to zrób to :) Da się! Chętnie pomogę, jeśli będziesz potrzebować pomocy z aplikacją, czy czymkolwiek innym. :)

      Usuń
    4. Właśnie studia, pewnie mniej bym się przejmowała gdybym miała za sobą licencjat i otwartą drogę na magisterkę a tak nic nie jest pewne. Ale znając mnie i tak zaryzykuje więc w najbliższej przyszłości na pewno o coś jeszcze zapytam :) A właściwie to przyszło mi coś do głowy jak myślisz kiedy najlepiej zacząć cały proces, jeśli chciałabym jechać podobnie jak ty?
      Wg wśród Au Pair fajne jest to że każda pomaga innej bo wie jak to jest :) Więc dzięki za "ofertę" :D

      Usuń
    5. Moim zdaniem wyjazd po licencjacie jest świetną sprawą, bo masz już za sobą trochę "dorosłego życia" za sobą, jesteś starsza, bardziej dojrzała no i zainteresowanych rodzinek też może być więcej. Jednakże, taka opcja wchodzi dla mnie w grę tylko wtedy, kiedy o byciu au pair zaczeło się myśleć dopiero w trakcie studiowania, bo jeżeli już teraz o tym myślisz, to to jest najlepszy czas. :) Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. Mnóstwo au pairek wyjeżdza zaraz po maturze i chyba rzadko się zdarza, żeby któraś żałowała decyzji. Wracasz, wciąż młoda i pełna życia, a także nowych doświadczeń. Wtedy rozpoczynasz studia i kto wie, może po licencjacie znów zdecydujesz się na wyjazd? Tak jak mi to rodzice wytłumaczyli - trzeba kuć żelazo póki gorące. :)
      Dokładnie, też to lubię wśród au pair, tak naprawdę są to obce osoby, a i tak zawsze można liczyć na pomoc czy wsparcie. Mega :)

      Usuń
    6. Kurde, teraz nie wiem czy chodziło Ci o wyjazd "podobnie jak ja" - w sensie po maturach, czy w lipcu? :D Na pierwsze pytanie odpowiedziałam powyżej, jeśli chodzi o miesiąc to ja bym zaczeła w styczniu :)

      Usuń
    7. Dla mnie np taki wyjazd byłby taką szkołą życia usamodzielnienia się, zmiany priorytetów i może znalezienia jakiegoś sposobu na życie dlatego po maturze to moim zdaniem najlepsza opcja :) Jeśli miałabym czekać do licencjatu wiedząc że mogłam jechać teraz to chyba bym zwariowała. Chodziło mi o miesiąc ale to nic D:

      Usuń
    8. Dokładnie, dobrze myślisz! :D
      W takim razie myślę, że początek roku to zdecydowanie dobry czas :)

      Usuń
  4. I znowu te widoki... widoki widokami, ale zdjęcia ukazujące je są na prawdę genialne!
    A z tą weryfikacją to się zgadzam. Przynajmniej z tego co wnioskuję poznając AP czy choćby czytając ich blogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Za niedługo sama będziesz mogła doświadczyć tej "weryfikacji"! Moim zdaniem jest to naprawdę super sprawa :) Trzymam kciuki za PM :)

      Usuń
  5. Z pierwszą częścią posta zgadzam się w 100%!! U mnie też z pieniędzmi kiepsko, wprowadziłam sobie nowe zasady oszczędzania :D
    Piękne to Twoje Seattle!
    Buziaki! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz jakiś sekretny przepis na skuteczne oszczędzanie? Podziel się, potrzebuję pomocy :D! hahah, pozdrawiam i powodzenia w nowej rodzince ♥

      Usuń
  6. Zgadzam się całkowicie z tym, że trzeba myśleć o sobie bardziej! Nikt za nas życia nie przeżyje, a wieczne oglądanie się za innymi mija się z celem.
    Super notka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. też tęsknię za dosłownie wszystkim!
    meeega zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama się nie spodziewałam, że będzie mi brakować takich pierdół... Ale jest okej! Dziękuję<3

      Usuń
  8. a ja mam pytanie nie związane z podróżą. dajesz follow back na ig? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj "nie oddaję z powiadomień", bo szczerze mówiąc po prostu nie zwracam na to uwagi :( Jak chcesz to podaj swojego IG tutaj to zaobserwuję :)

      Usuń
  9. Jak to bylo u Ciebie, bo czytałam to jakie są wymagania na AP ibjednym bylo doświadczenie w opiekowaniu się dziecmi min.200godz czy cos podobnego. Ty musiałaś przepracować 200h z dziecmi czy jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Referencje dostalam od sasiadki i znajomej rodziny, ktorych dziecmi sie czasem "opiekowalam" :) do mojej aplikacji jako dodatkowe wliczyly sie nawet godziny z bratem

      Usuń
  10. Masz świetny plan dnia, sporo czasu dla siebie :)
    Podziwiam Cię, że chciałaś tam wyjechać sama- ja jestem od miesiąca w Londynie, tydzień temu zaczęłam studia i teraz czekam aż mój chłopak do mnie przyjedzie (właśnie...zastanawiałam się nad wyjazdem jako au pair do USA, ale nie zniosłabym rozstania na tak długo z moim partnerem).
    Zdjęcia są przecudne, aż chciałoby się zobaczyć te widoki na własne oczy! BTW masz talent fotograficzny (i piszę to całkowicie szczerze- sama fotografuję i widzę u Ciebie fajne kadrowania).
    Tak z czystej ciekawości- ile zarabiasz jako au pair? Odkładasz coś z zarobionych pieniędzy czy raczej wszystko wydajesz (a pewnie pokus jest sporo.. :D)?

    Pozdrawiam i życzę, aby dalej Ci się tak dobrze układało z Twoją host family, jak teraz :)

    Dominika

    PS Też odczuwam tęsknotę za Polską, co strasznie mnie zdziwiło... nie sądziłam, że aż tak będę tęsknic. Co prawda to Londyn, więc sporo Polaków, ale akurat na moim uni nie ma ich za dużo. Niby mam dostęp do polskich produktów spożywczych, polskiego kina, gazet itp, ale mimo to tęsknię za tym moim miastem na Kujawach, z którego tak uciekałam... Jednak jest coś w tym, że ojczyznę najbardziej kocha się i docenia będąc na emigracji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ci sie podoba w Londynie? Fajnie, ze bedziecie tam razem :) znam wiele przypadkow, ze dziewczyny w zwiazku wylatuja ale domyslam sie, ze to musi byc mega trudne... Moje kieszonkowe to 200$/tydz. Na razie nic nie odlozylam ale za niedlugo zaczne :) Dziekuje, uwielbiam robic zdjecia juz od kilku lat. mega zazdroszcze tych polskich akcentow! Zgadzam sie w 200% z ostatnim zdaniem... Pozdrawiam :)!

      Usuń
    2. Londyn mi się bardzo podoba, chociaż mieszkam w 6.strefie, w Uxbridge (coś jak takie małe, urocze miasteczko z cudownym deptakiem w ,,centrum'' :) ) więc City póki co widziałam ledwo dwa razy (jestem tu prawie 2 miesiące, z tymże praktycznie cały czas pracuję i studiuję).
      Ogólnie jest dosyć ciężko, bo utrzymanie tutaj jest drogie, więc w weekendy pracuję po 10-11 godzin dziennie i w ciągu tygodnia też po kilka godzin, żeby wyciągnąć do 200 funtów tygodniowo. Dlatego czekam, aż przyjedzie mój chłopak i mi pomoże trochę finansowo (taka ze mnie wredna istota xd).
      Co do polskich akcentów... to niestety najłatwiej tutaj usłyszeć polskie przekleństwa (dlatego się nie dziwię zbytnio tym, którzy mają złe zdanie o Polakach- liczba przekleństw jest wprost proporcjonalna do ilości wypitego przez nich alkoholu...a myślałam, że to tylko stereotypy). Choć oczywiście jest też wielu świetnych, ciężko pracujących Polaków :)

      Dominika

      Usuń
    3. Fajnie, że sobie tam życie układasz po swojemu! Mieszkasz ze znajomymi, czy sama? Mega opcja, sama myślę nad studiami za granicą, podoba mi się ten pomysł :) I tak wgl to można wiedzieć co studiujesz?

      Usuń
    4. Mieszkam w akademiku (teraz uważam, że nie był to zbyt dobry pomysł, bo choć mój en suite jest duży i dobrze wyposażony, to 130 funtów tygodniowo za niego w 6 strefie to trochę dużo... ale w przyszłym roku zamierzam wynająć studio lub 1bedroom flat z moim chłopakiem:) ).
      Studiuję 'Law with International Arbitration & Commercial Law' na uczelni Brunel University London- początkowo byłam załamana, że się tu trafiłam, ale teraz uważam, że jest genialna uczelnia ze świetnymi wykładowcami, studentami, kampusem... w ogóle pokochałam Bru <3

      Masz już plan co zamierzasz studiować (i gdzie) ?

      Usuń
    5. No racja, faktycznie troszkę dużo, ale na pewno dasz radę :) Przyszłoroczne plany zapowiadają Ci się świetnie! Życzę Wam, żebyście znaleźli perfect studio :D Nieźle, ja ostatnio coraz więcej myślę o studiach za granicą, ale drogie są, nie wiem czy będę w stanie się utrzymać, dlatego też dużo czytam o Szkocji i Danii, bo tam studia są za darmo... Zobaczymy :) Co do kierunku to nie jestem pewna, możliwe że coś z zarządzaniem/marketingiem etc :) Cieszę się, że Ci się podoba! Masz jakiegos bloga? Chętnie bym poczytała.

      Usuń
    6. Dzięki, też mam nadzieję, że znajdziemy fajne studio :)
      Też myślałam o Szkocji, ale koleżanka studiuje w Aberdeen i mówi, że pomimo obowiązku mówienia w tzw. języku Szekspira, większość wykładowców mówi z bardzo wyraźnym szkockim akcentem. Nie wiem czy tylko tam tak jest, czy na innych uni też... Bo własnie na moim uni profesorowie mówią tak idealnie jakbym oglądała Downton Abbey :D
      Bloga obecnie nie prowadzę, zaniedbałam go tak pół roku temu, więc nawet nie ma sensu podawać adresu :)

      PS na studia w Anglii dostaje się pożyczkę ze Student Finance, którą zaczyna się spłacać, kiedy zarabiasz min. 20 tysięcy funtów rocznie. aczkolwiek i tak po 3letnich studiach zostanę z 45 tysiącami funtów do spłacenia... :D

      Usuń
    7. No tak, tego języka (akcentu) najbardziej się boje :/ Będę jeszcze czytać na ten temat, może faktycznie inne szkoły są mniej szkockie pod tym względem haha, dziękuję bardzo za info! Strasznie Cię podziwiam, że to tak wszystko ogarnełaś/ogarniasz :)!
      Wow.. dużo.. :D Nie boisz się tak dużego długu? :D

      Usuń
    8. Dopiero jak się zarabia określoną kwotę to pobierają chyba 9% miesięcznie. To nie dużo. Jeżeli nie ma się środków na spłacanie to pożyczka jest umarzana. Zresztą, właściwie wszyscy Polacy którzy studiują w Anglii korzystają ze Student Finance (chyba że mają mega bogatych rodziców).

      Oj tam, podziwiać... to tylko Londyn. Uważam siebie za dosyć odważną osobę, ale to właśnie taki wyjazd jak Twój byłby chyba ponad moje siły :p

      Usuń
  11. Sama obawiam się, że jeśli bym wyjechała w przyszłości to umrę z tęsknoty...ehh. Jakoś się trzeba z tym pogodzić!
    Zazdroszczę koncertu Bastille.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się ogarnąc! <3
      koncert Bastille mi odwołali i straciłam sto dolców :(

      Usuń