niedziela, 16 marca 2014

Medical failure!

Ostatnie dni były okropne - brak czasu, za mało czasu, a, i jeszcze brak czasu! Dużo bieganiny, załatwiania, ale większość już gotowa. Paszport odebrałam już po tygodniu, na międzynarodowe prawo jazdy czekałam zaledwie 3 dni. Cieszyłam się, że ze wszystkim uda mi się szybko wyrobić... ALE... (zawsze musi być jakieś ALE, prawda?) mam problem z zaświadczeniem medycznym. Dwa podejścia do dwóch innych lekarek skończyły się tak samo. Podpisu i pieczątki nie mam.
Za pierwszym razem poszłam normalnie na oddział dziecięcy, gdzie jeszcze do niedawna byłam zapisana. Wyjątkowo niesympatyczna "Pani Doktor" zaczeła się rzucać, że przecież chodzi tu o pracę, więc muszę iść do lekarza medycyny pracy i dodatkowo zabrać ze sobą książeczkę szczepień i zrobić kilka dodatkowych badań. Bzdura. Po wyjściu z jej gabinetu poszłam do recepcji przenieść się na dorosłych. Wróciłam do domu (na szczęście mieszkam blisko), porozmawiałam z rodzicami, uspokoiłam się i jeszcze raz udałam się do przychodni. Tym razem poszłam do recepcji od strony dorosłych, lecz znów odesłano mnie na dzieci. Pytałam dlaczego, odpowiedzi nie dostalam, recepcjonistka udała się w kierunku okienka na oddziale dziecięcym a ja... po prostu sobie wyszłam, bo wiedziałam że tam trafię na tą samą lekarkę co wcześniej, więc nic nie zdziałam. Dwa dni poźniej znów poszłam do przychodni, znów na dorosłych i znów zostałam odesłana na dzieci. Wiedziałam, ze tego dnia była już inna lekarka więc stwierdziłam, że warto spróbować. Poszłam i oczywiście znów spotkałam się z odmową. Najpierw usłyszalam podobną jak za pierwszym razem gadkę o medycynie pracy, a następnie "Ja nie mogę brać za Ciebie odpowiedzialności, bo jestem pediatrą, a Ty masz już 18 lat"... No to cholera, więc dlaczego siedzę na oddziale dziecięcym? Nie rozumiem. Na koniec lekarka powiedziała mi, że zna wszystkich na oddziale dorosłych i nikt mi tego nie podpisze.
Teraz kompletnie nie wiem co mam robić, czas ucieka... Nie wiem czy mam na tyle nerwów, by znów iść do mojej przychodni. Może w końcu udałoby mi się dostać na dorosłych. Ale skoro "i tak mi tu nikt tego nie podpisze", to może po prostu oszczędzić sobie nerwów, zapłacić i iść do lekarza medycyny pracy? Trochę to głupie, bo nie rozumiem dlaczego mam płacić za coś, za co nie trzeba, ale okej...


No ale dobra, nie ma się co demotywować - cel uświęca środki. Przecież żadna "Pani Doktor", której nawet nie chce się przeczytać zaświadczenia medycznego z większością pytań o odpowiedzi "TAK/NIE", nie stanie mi na drodze do realizacji marzeń. :D
Buziaki!

6 komentarzy:

  1. Może spróbuj w innej przychodni?
    życzę Ci powodzenia z tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie jutro będę kombinować.. boje się, że w innej przychodni usłyszę to samo i znów stracę czas i nerwy... Dziękuję :)!

      Usuń
  2. Idioci z tych lekarzy! Mi podpisali bez mrugnięcia okiem :o może po prostu do innego lekarza pójdź? Skoro masz 18 lat to mają obowiązek zarejestrować Cię do internisty a nie pediatry :x idioci! W razie czego napisz do swojej agencji,żeby wystawili Ci jakiś świstek a pro po całego programu. Może to przekona lekarzy idiotów! Trzymam kciuki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą agencją to dobry pomysł, jutro muszę tam zadzwonić :) mam nadzieję, że się uda, a co do lekarzy to masz rację, idioci to dobre określenie, niestety... Dziękuję <3

      Usuń
  3. troche zazdroszczę odwagi, również przeglądałam kiedyś oferty o wyjeździe do USA jako au pair, ale chyba nie dałabym rady całkiem sama się za to zabrać... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mnie to wszystko troszkę przeraża, ale sądzę że nie ma lepszego sposobu, by właśnie nauczyć się samodzielności :) na pewno dałabyś radę :) poza tym, au pair nie są same, zawsze masz wsparcie rodziny, znajomych, pracowników biura itd :) ale dziękuję:)

      Usuń