poniedziałek, 23 listopada 2015

When autumn leaves start to fall...

"Posprzątaj pokój", "Wyjdź z psem pieskiem(!)", "Opróżnij zmywarkę", "Idź do sklepu"... Ah, (nie) tęskniłam za tym. Ze wszystkich rzeczy, które mogłam dzisiaj zrobić wybrałam tę, o której jeszcze do wczoraj nie pamiętałam, a dzisiaj okazała się być dobrą alternatywą.
Napiszę posta.

Btw. Jeszcze chwila, a w ucieczce przed sprzątaniem zacznę się uczyć. Moje lenistwo zaczyna być większe niż wybór płatków śniadaniowych w USA. 




Już od pięciu miesięcy prowadzę normalne, "stare" życie. Oprócz nowej szkoły i kilku nowych znajomych nie zmieniło się zbyt wiele, czasem czuję się tak, jak gdyby tego roku w USA nie było. Łapię się na tym, że rozmawiając z rodzicami mówię "a pamiętasz jak w zeszłym roku byliśmy gdzieśtam", uświadamiając sobie po chwili, że to "w zeszłym roku" było "dwa lata temu". Mimo wszystko nie nazwałabym swojego życia (a raczej - życia w Polsce po powrocie z USA) "szarą rzeczywistością", na którą często narzekają "ex-au pairki". W dalszym ciągu uważam, że podjełam dobrą decyzję i chociaż czasem (często :D) oglądając filmy/seriale, a przede wszystkim własne zdjęcia zdarza mi się popaść w mini-depresję, to i tak dobrze czuję się z tym, jak jest. 

...
WOW
Wiecie co? Właśnie przeraziło mnie moje wyczucie czasu. Dokładnie teraz, kiedy piszę tego posta, dostałam maila od Host Babci (za którą szczerze tęsknie, a której szczerze się BAŁAM na samym początku). Już trochę mineło od czasu naszej ostatniej wymiany zdań a tu proszę, akurat dzisiaj, akurat teraz - nowa wiadomość. 

Skoro już w temacie maili siedzę, oto wycinek wiadomości od hostki, który otrzymałam w październiku:
"We miss you and appreciate all the hard work you did over the past year here - we still refer to the Ford Fusion as "Martyna's car"--my car broke down recently for a bit so I would ask Paul* to get gas for "Martyna's car." I think we'll just name it that :)."
*imię mojego Hosta

Nie wiem dlaczego i może to głupie, ale własnie ta część urzekła mnie najbardziej, fajnie, że nadal w jakimś stopniu jestem częścią tamtej rodziny. Coraz częściej myślę, że fajnie byłoby się kiedyś z nimi spotkać. Wątpię, że to się stanie, ale cieszę się, że właśnie takie mam podejście do tego wszystkiego - mieliśmy wzloty i upadki, ale teraz, przede wszystkim jestem im wdzięczna.

To na tyle! Na pewno odezwę się do Was w najbliższej przyszłości :) Nie chcę niczego zapeszać, ale chyba będę miała fajną nowinkę. Żeby nie zostawiać Was z suchą notką, wrzucam zdjęcia nawiązujące do tytułu posta. Złota polska jesień, przepiękna! Muszę jednak przyznać, że z przyjemnością patrzę na spadające liście - dajcie mi zimę, dajcie mi ŚWIĘTA!


xoxo

10 komentarzy:

  1. Ja sie juz cieszę na ta nowinę!!! Hihihihihi :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne zdjęcia, zawsze wprawiają mnie w zachwyt na Twoim blogu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że masz taki kontakt z hostami! :))) Aż ja się uśmiechnęłam czytając kawałek tego maila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo się z tego cieszę :) Wiesz jak to u mnie czasami z host family bywało, także teraz jestem w szoku, że tak się to potoczyło :)

      Usuń
  4. Fajnie, że patrzysz z taką perspektywą na swój powrót do Polski. :) piękne jesienne zdjęcia! :D czytajac Twój wpis uświadomiłam sobie, że muszę (powinnam) korzystać z pobytu w Stanach jak najbardziej się da, bo później mogę żałować, że czegoś nie zrobiłam.. a wszystko to tworzy się na moje wspomnienia i wspomniane zdjecia z magicznego roku. *.* powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I jak najbardziej MUSISZ korzystać z pobytu, przygoda życia! Również życzę powodzenia :) Pozdrawiam♥

      Usuń
  5. Masz super hostów :) Piękne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń