środa, 25 czerwca 2014

Visa approved!

Zdziwiłam się dzisiaj niesamowicie, bo pobudka o 6 rano nie sprawiła mi większej trudności. Co więcej, byłam spokojna i z uśmiechem na twarzy wyszłam z domu. Jednak w połowie drogi do Krakowa już nie było mi do śmiechu, byłam tak zestresowana, że aż wstyd. Pod konsulat dotarłam o 9:45, a już o 10:05 weszłam do środka, co bardzo mnie ucieszyło, bo jako jedyna z umówionych na 10:30 załapałam się wcześniej (swoją drogą, facet zbierający paszporty był SPOKO, if you know what I mean :D). Do poczekalni weszłam, gdy świecił się numerek 66, ja miałam 78, ale wcale nie czekałam na niego długo. Gdy tylko mój numerek pojawił się na ekranie, od razu przestałam się stresować. Konsul okazał się świetny :) Rozmowa od samego początku była po angielsku, a ja nie mogłabym wymarzyć sobie lepszych pytań! Dlaczego chcesz zostać au pair? Co chcesz robić po powrocie? Iloma dziećmi będziesz się opiekować i w jakim są wieku? Gdzie będziesz mieszkać? 
Czy będziesz chodzić na jakieś kursy? Czy zapoznałaś się ze swoimi prawami? Na koniec konsul dorzucił jeszcze : "Pamiętaj, że nie mogą Ci zabrać paszportu. Mam nadzieję, że Twój pobyt w USA będzie udany!" <3. Best moment ever...


 W końcu mogę odetchnąć z ulgą. Załatwiłam wszystkie formalności! Nic nie stoi mi na przeszkodzie... Zostało 11 dni.  

wtorek, 17 czerwca 2014

The fault in our stars...

Well... Uwielbiam moment, gdy po ciężkim dniu (nicnierobienia) w końcu mogę iść spać. Uwielbiam to, że raz na jakiś czas uda mi się znaleźć tzw. "piosenkę idealną". Szczerze mówiąc, uwielbiam jeszcze wieele innych rzeczy.


Ale najbardziej uwielbiam to jak czuje się po przeczytaniu niektórych książek/obejrzeniu filmów. Typical.

Aaaaa i jeszcze Iced Mocha Frappe z Mc.  <3

piątek, 13 czerwca 2014

Wyscig z czasem...

Wyniki przyjęć do liceum, prawo jazdy, matura. Trzy najbardziej stresujące momenty w moim życiu. DO WCZORAJ. Procedury związane z wypełnianiem wniosku wizowego zakwestionowały moją "inteligencję", mało brakowało, a zapomniałabym jak się nazywam. Do mojego rozstrojenia nerwowego przyczynił się też fakt, że w ciągu jednego dnia "Najbliższa data spotkania" przeskoczyła z 18 czerwca... na 24 (przypominam, że wylot mam 7 lipca). Co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? To właśnie forma płatności przysporzyła mi najwięcej problemów. Poszłam do Banku Pocztowego, gdzie kolejny raz spotkałam się z niedoinformowanym pracownikiem (deja vu wizyt u lekarza). Kasjerka powiedziała mi, że żadnego numerku (potrzebnego do dalszych działań wizowych) mi nie da - jedynie datę i godzinę dokonania wpłaty. Został więc przelew, a co za tym idzie - w końcu wybrałam się do swojego banku i uregulowałam stan konta, który płaczliwie domagał się tego od jakiegoś czasu, krzycząc, że ma już dośc bycia na minusie :D. No ale dobra, po wielu kolejnych nerwach, zamęczaniu innych au pairek (którym raz jeszcze dziękuję <3), godzinkę temu w końcu mogłam ustawić termin spotkania. 25 czerwca. 12 dni do wylotu. 7 dni roboczych. Musi się udać! :D

sobota, 7 czerwca 2014

Tickets!

Zabrałam się za ostatni krok przygotowań, czyli wniosek wizowy...  na ten moment niczego nie pragnę bardziej, jak mieć to za sobą.

Wczoraj weszłam też na profil i z głupoty popatrzyłam czy są już moje bilety - byłam przekonana, że ich nie będzie, a tu proszę! Cudowna niespodzianka <3


Co jest w tym wszystkim najlepsze? Że nie lecę sama! Paula, widzimy się za równy miesiąc o przerażająco wczesnej porze na lotnisku w Krk! <3

Jeśli dostanę wizę.

środa, 4 czerwca 2014

Perfect Match... again!

Tym razem to już pewne, właśnie "podpisałam" umowę z APC <3
MOJA HOST FAMILY, która naprawdę wydaje się PERFECT, mieszka w Woodinville, WA, okolice Seattle! Na początku nie byłam przekonana do tego miejsca at all, ale z każdym kolejnym dniem i po każdej kolejnej rozmowie (telefonicznej/przez Skype/mailowej) z rodzinką zdawałam sobie sprawdę z tego, jak bardzo chcę tam jechać. W końcu zakochałam się we wszystkim, co wiązało się z moim matchem numer 7! 
Hostka jest prawniczką, Host inżynierem oprogramowania.
Chłopcy w wieku 12, 11, 7 kochają piłkę nożną i generalnie wokół tego kręci się całe ich życie. It's going to be interesting bo ja jestem anty-sportowcem, ale przecież lecę do Stanów po to, żeby coś w życiu pozmieniać, nie? :D 


A co do poprzedniej rodziny, która ostatecznie mnie odrzuciła... Jestem przeszczęśliwa, że tak się stało. Z biegiem czasu doszło do mnie, że sama przed sobą starałam się ukryć ich wady... Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że nie byli ciekawi - byli i to bardzo, ale jednak mieli swoje minusy, w przeciwieństwie do mojej obecnej rodziny, do której pod żadnym względem nie mogę się przyczepić, naprawdę.
Hostka zasypuje mnie mailami, cały czas pyta czy czegoś potrzebuję, szuka mi atrakcji w okolicy, a w każdym mailu zaznacza, że mega się cieszy. <3


Mam nadzieję, że uda mi się wylecieć już 7 lipca!